NIE KAŻDY MURZYNEK TO NIEWINNY BAMBO


Jesteśmy przyzwyczajeni do stereotypu wykorzystywanych niewolników i złych białych kolonizatorów.  Wizyta w kolejnym obiekcie UNESCO – Pałacach Abomey, rzuca troszeczkę inne światło na całość niewolniczego procederu. Otóż od XVII w do  końca XIX w.  na terenie m. in. dzisiejszego Beninu powstaje bardzo krwawe królestwo Dahomey (do 1975r. nazwa Beninu). Dwunastu kolejnych władców tego królestwa  obejmując tron przyrzeka powiększyć terytorium królestwa.  Czynią to przy wykorzystaniu najbardziej brutalnych metod . Zwiedzając pałace odnosi się wrażenie, że  każdy kolejny władca  wymyśla coraz bardziej krwawe metody postępowania z sąsiadami. Budynki pałaców ozdobione są płaskorzeźbami z symbolami poszczególnych władców. Najczęściej przyjmowali oni jako swój symbol  postać zwierzęcia (byk, kameleon , lew, clao  itp.) Nie brakuje oczywiście scenek rodzajowych przedstawiających sposób w jaki traktowano sąsiadów.  Zasztyletowanie to chyba najłagodniejsza śmierć. Na jednej z płaskorzeźb widzimy  Dahomeya , który obciętą nogą miesza gotujące się zwłoki z wystającą głową.  Drzwi wejściowe do jednego z pałaców zdobi płaskorzeźba przedstawiająca głowę władcy plemienia Joruba (więcej o nich napiszemy w Nigerii) zawieszoną na szyi osła. Kolejny król psychopata zrobił sobie wachlarz  z królewskiej czaszki. Był też taki , który do wykonania  nóg swojego tronu użył 4 czaszek swoich sąsiadów.  Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to z pewnością chodzi o pieniądze. Tak jest również w tym przypadku . Oczywiście panowie rozwinęli biznes polegający na sprzedaży białym  pojmanych w czasie walk jeńców, bo przecież biali nie biegali po tutejszych lasach sami i nie łapali niewolników.  Należy pamiętać, że okrutnością w walce, na równi z mężczyznami , wykazywała się także regularna armia złożona  z kobiet plemienia Dahomey. Po zwiedzeniu tego miejsca cieszymy się , że przyjechaliśmy tutaj 120 lat później.

W całym obiekcie obowiązuje zakaz fotografowania, ponieważ przedstawiciele plemienia do dziś lubią pieniądze udało nam się zrobić kilka zdjęć, ale tylko w miejscach , gdzie nie było zamontowanych kamer. 


Komentarze