NIGER - ”NAJBEZPIECZNIEJSZY” KRAJ ŚWIATA (08-18.12.2022r.)


Do Nigru szczęścia nie mamy. Poprzednim razem niewiele widzieliśmy ze względu na awarię samochodu. Tym razem planowaliśmy zobaczyć wszystko co w Nigrze ciekawe. Zaczęło się od tego , że Park W , o czym przekonaliśmy się w Beninie, jest zajęty przez bojówki islamskie, więc o zwiedzaniu nie ma mowy. Następne na liście były żyrafy, kilkadziesiąt kilometrów od Niamey (stolicy). I „już witaliśmy się z gąską” , gdy zostaliśmy zawróceni z ostatniego check-pointu, przy wyjeździe z Niamey, z powodu konieczności zorganizowania dla nas konwoju. Ponieważ był to piątek formalności mogliśmy rozpocząć w poniedziałek i ostatecznie w drogę ruszyliśmy we wtorek w południe. Ani o żyrafach , ani o Agadez , czy pustyni Tenere mowy być nie mogło. Z Niamey ruszamy w konwoju z dwoma policyjnymi Toyotami , każda wyposażona w rkm i 6 uzbrojonych żandarmów. Pędzimy przez cały Niger z maksymalną prędkością i po dwóch i pół dniach dojeżdżamy do miasta Diffa (1300 km od Niamey). Stąd do Nguigmi ma nas konwojować 4 samochody i 32 uzbrojonych mundurowych. Faktycznie na rogatkach miasta widzimy nasypy ochronne i bardzo dużo wojska. Okazało się pomimo opłacenia przez nas 4 samochodów konwojują nas tylko 3. Ostatnią noc przed przekroczeniem granicy z Czadem spędzamy na posterunku policji z zakazem wychodzenia poza ogrodzenie. Następnego dnia o 7-ej rano ruszamy na granicę z Czadem, gdzie ma na nas czekać konwój z Czadu. Tym razem towarzyszy nam 1 samochód z ośmioma policjantami, 1 samochód z ośmioma żandarmami i 1 samochód jednostki specjalnej. Cały konwój zostaje zatrzymany przez wojsko na 5 km przed granicą z Czadem i po około 20 minutach dołączył do nas jeszcze samochód z ośmioma żołnierzami i ten dopiero miał zamontowane potężne działko , a żołnierze byli wyekwipowani jak na prawdziwą wojnę. Widziane w oddali budki strażnicze upewniały nas , że jesteśmy już blisko granicy. Żołnierze zostawili nas dokładnie na linii granicy, a pozostałe samochody wjechały z nami kilkanaście kilometrów w głąb Czadu do posterunku granicznego. Wszyscy chcieli sobie zrobić pamiątkowe zdjęcia z nami na tle tablicy informującej, że jesteśmy już w Czadzie. Byłaby to może fajna przygoda, gdyby nie fakt, że płatność za każdy z tych etapów konwoju trzeba było ustalić z miejscowym komendantem, a każdy okazał się oszustem i złodziejem. Dla przykładu za pierwszy etap konwoju zapłaciliśmy po 75000 CFA dla każdego żandarma. Gdy potem rozmawialiśmy z nimi okazało się, że komendant wypłacił im 70000 CFA na samochód, czyli na 6 osób.


Komentarze