O ile posterunek celny znajdował się we właściwym miejscu, na granicy z Togo, to z odprawą paszportową było gorzej. Skierowano nas do najbliższego miasta, gdzie na zwykłym posterunku policji przybito pieczątki wjazdowe , ale trochę bez przekonania. Zdziwił nas brak pytania o wizę. Pierwszy o wizę zapytał policjant , który odprawiał nas przy wyjeździe z Beninu. Na dodatek podbiegł do nas z tym pytaniem , gdy byliśmy już po formalnościach nigryjskich. Tym razem podróżując po Beninie planowaliśmy odwiedzić Park Narodowy W . Niestety zamiast biletów w bramie przywitali nas uzbrojeni żołnierze i kategorycznie stwierdzili, że obecnie zwiedzanie parku jest niemożliwe. Dopytywani potwierdzili, że zakaz wynika z zagrożenia terrorystycznego ze strony islamskich bojówek. Pozostało nam więc pooglądać benińskie wioski i choć jechaliśmy kilkadziesiąt kilometrów wzdłuż parku, nie zobaczyliśmy żadnego zwierzątka. Największą atrakcją tego pobytu w Beninie były zbiory bawełny. Jest to główna roślina uprawiana w Beninie, dostarczająca 40% PKB i stanowiąca 80% eksportu. Pobocza wzdłuż całej naszej trasy znaczone były kępkami bawełny. Co druga jadąca ciężarówka wypakowana była bawełną. Część bawełny jeszcze ciągle czekała na polach na zbiór, bądź na transport. Podsumowując takiej ilości bawełny jeszcze nigdy w życiu nie widzieliśmy.