Po dwunastu dniach od zwiedzenia Muzeum Lotnictwa (Monino) znów rozpoczynamy zwiedzanie zatrzymując się w Tobolsku, aby zobaczyć tamtejszy Kreml. Tobolsk – niegdyś stolica Syberii- dziś spokojne miasto, które dawno straciło znaczenie strategiczne. Oglądany wieczorem, pięknie podświetlony Kreml robi na nas spore wrażenie. Warto pamiętać , że w Tobolsku urodził się Mendelejew. Rano następnego dnia zwiedzamy jedyne czynne w poniedziałek Muzeum Sybirskiej Katorgi i Zsyłki. Muzeum w naszej ocenie idealizuje to, co tutaj się działo próbując przekonać , że zsyłka na Syberię i pobyt w więzieniu przypominała skrzyżowanie sanatorium z rekolekcjami. Wg autorów wystawy każde z wyznań miało przygotowane dla siebie, dość dużych rozmiarów, miejsce kultu. W Tobolsku żegnamy organizatorów i pozostałych uczestników wycieczki , którzy wracają prosto do Polski. My chcemy zobaczyć kilka miejsc, odwiedzenie których zaplanowaliśmy jeszcze w kraju. Na początek jedziemy do wsi Pokrowskoje, gdzie urodził się Rasputin. Znajduje się tutaj prywatne muzeum, które w zamyśle ma nieco poprawić wizerunek Rasputina. Kolejnym punktem na naszym turystycznym szlaku jest Jekaterynburg, a właściwie dwa miejsca związane z zamordowaniem carskiej rodziny Romanowych. Najpierw jedziemy do Ganiny Jamy, gdzie w nieczynnej kopalni miedzi zostały ukryte zwłoki carskiej rodziny. W 1979 r. odnaleźli je geolodzy, ale faktu tego nie ujawniono . Dopiero w 1991r. dokonano ich ekshumacji. Najpierw w roku 1980 Romanowów kanonizowała cerkiew emigracyjna, a w 2000r. dokonał tego ponownie patriarcha Moskwy Aleksy II. Dzisiaj na tym miejscu istnieje duży kompleks historyczno-religijny . W jego skład wchodzą m.in. cerkwie, z których każda wzniesiona jest ku czci poszczególnych członków carskiej rodziny. Późnym wieczorem docieramy na Wzgórze Wozniesieńskie w Jekaterynburgu do Cerkwi na Krwi. Została ona zbudowana w miejscu , gdzie znajdował się dom Ipatiewa , w którym latem 1917r. bolszewicy zamordowali cara Mikołaja II , jego żonę Aleksandrę i dzieci (cztery córki i syna). Rano ruszamy w miejsce, gdzie w sposób symboliczny oznaczona jest granica między Europą i Azją. Podobnie jak przy wjeżdżaniu z Europy do Azji robimy sobie pamiątkowe zdjęcie przy potężnej marmurowej kolumnie, ustawionej na tzw. starym trakcie moskiewskim. Cały dzień zajął nam przejazd do Wielkiego Bułgara. Znaczna część trasy biegła poza głównymi drogami toteż mogliśmy pozachwycać się wioskami położonymi w uralskich dolinach. Na odcinku 100 kilometrów przypomnieliśmy sobie zimnik jadąc przez góry objazdem remontowanej drogi. W końcu , w połowie dnia uświadomiliśmy sobie , że nadchodzi wiosna . Dotarliśmy do przeprawy lodowej , która niestety ze względu na wysoką temperaturę została już zamknięta dla samochodów. W związku z tym musieliśmy nieco zmienić plan naszej dalszej podróży. Dokładając ok 100 kilometrów drogi, późno w nocy dotarliśmy do pierwszego na naszej trasie obiektu wpisanego na listę UNESCO- Wielkiego Bułgara. Na terenie objętym patronatem UNESCO znajduje się kilkanaście obiektów, głównie meczety i mauzolea. Pomiędzy obiektami można poruszać się samochodem. Zwiedzanie rozpoczynamy od Muzeum Bułgarskiej Cywilizacji . Parterowy, niewielki budynek widziany z drogi , od strony rzeki Wołgi okazał się potężnym, monumentalnym , sześciopiętrowym obiektem. Wydawało się, że będzie to kolejne standardowe, odwiedzone przez nas muzeum. Jednak wszystko zmieniło się za sprawą nauczyciela historii, który prowadził tam lekcję ze swoją klasą licealistów. Byliśmy jedynymi turystami i zaprosił nas , abyśmy wzięli udział w tej lekcji. Trzeba przyznać , że była to jedna z lepszych lekcji historii w jakiej uczestniczyliśmy. Poza tym, że nauczyciel był mocno zaangażowany i miał dużą wiedzę to okazało się, że tematyka jest bardzo interesująca. W przystępny sposób , wykorzystując zgromadzone w muzeum materiały, przedstawił jak przebiegały procesy napływu ludności z terenu Azji i początki państwowości. Zapewne każdy z nas słyszał już na lekcjach historii o tym, że Złota Orda powstała właśnie w dorzeczu Wołgi , ale dopiero teraz poukładało nam się to wszystko w jedną całość. Niemałym zaskoczeniem było także to , że swoich początków w Wielkim Bułgarze upatrują również nasi bracia Węgrzy.
Drugim obiektem z listy UNESCO , który zwiedzamy jest Kreml w Kazaniu – stolicy Tatarstanu. Tatarstan na początku lat 90-tych XXw. próbował, bez specjalnego przekonania, uzyskać pewną autonomię, ale ostatecznie stał się członkiem Federacji Rosyjskiej (Tatarzy stanowią zaledwie połowę ludności Tatarstanu). Jedną z budowli Kremla jest meczet Kul Szarif. Tatarzy to muzułmanie od 922 roku, kiedy to w Bułgarze islam stał się oficjalną religią. Najstarszą budowlą jest XVI-wieczny Sobór Zwiastowania. Mając nadzieję, że obiekty na kremlu najlepiej będą się prezentowały wieczorem zostajemy w Kazaniu na noc. Faktycznie nagrodą jest wieczorny spacer pośród pięknie podświetlonych obiektów m.in. meczetu i pałacu prezydenckiego. Już po zwiedzeniu Kazania doczytaliśmy o co chodzi z kotami, które w tym mieście są wszędzie, poczynając od okazałego pomnika, poprzez wszelkiego rodzaju maskotki, magnesy, większe i mniejsze pluszaki. Podobno stąd, ukazem carycy Katarzyny, koty zostały sprowadzone do St. Petersburga, jako najbardziej łowne w całej Rosji, aby pokonać plagę myszy dobierających się już do obrazów w Ermitażu. Dziś traktowane są jako symbol szczęścia, powodzenia w biznesie. Po drugiej stronie Kazania, na jednej z wysp na Wołdze, znajduje się Swijażsk. To ważne miejsce dla Rosjan, które zostało założone w XVI w. przez Iwana Groźnego jako punkt wypadowy w walce z Tatarami. Dzisiaj mieści się tutaj klasztor męski z dwiema głównymi cerkwiami (św. Mikołaja i Uspieńską) otoczony okazałymi murami. Był to ostatni obiekt z Listy UNESCO , który zobaczyliśmy podczas tej wycieczki po Rosji. W drodze powrotnej do domu tworzymy już nową listę miejsc, które jeszcze chcemy w Rosji odwiedzić.