Pomysł wyjazdu do Rosji zimą zrodził się w lipcu ubiegłego roku w Jakucku, gdy nasz gps zamiast pokierować nas na przystań promową ciągnął na zimnik – przeprawę lodową po Lenie. Ze znalezieniem oferty nie było problemu. Bezdroża 4x4 organizowały wyprawę Arktyka 2020. Uznaliśmy, że podróż w trudnych, zimowych warunkach lepiej odbyć w grupie i po raz pierwszy zdecydowaliśmy się zrezygnować z wolności na rzecz zorganizowanego wyjazdu. Pomimo tego, że jak się później okazało, nie napotkaliśmy po drodze żadnych poważnych trudności przekraczających zdolność salonowego suva i tak jesteśmy zadowoleni z podjętej decyzji. Podróż w miłym towarzystwie uczestniczących w wyjeździe osób spowodowała, że czas, zwłaszcza długie syberyjskie wieczory, upływał bardzo przyjemnie. W Moskwie ( z czego bardzo się cieszyliśmy) poza Placem Czerwonym zwiedziliśmy miejsca , których do tej pory nie widzieliśmy. Było to Muzeum Kosmonautyki, Oceanarium i Muzeum Lotnictwa. Główne atrakcje wyjazdu rozpoczęły się po przekroczeniu granicy Europy i Azji. Zobaczyliśmy wszystko po co pojechaliśmy na północ Rosji, śnieg , momentami dużo śniegu , silny wiatr utrudniający pracę drogowcom. Poznaliśmy przyjemność jazdy po odśnieżonym zimniku, który po kilku minutach mocny wiatr zasypuje śniegiem. Następowały dynamiczne zwroty akcji, gdy na ostatnim odcinku przed Salechardem (w Murzi) zimnik, wg miejscowych, miał być już zamknięty (z powodu wiatru), ale jak się okazało nie puszczano tylko pojedynczych samochodów. Nas jako grupę samochodów wpuszczono na zimnik. Jak większość uczestników my także mieliśmy okazję zakopać się w głębokim śniegu. Obeszło się bez wyciągania łopaty, bo Przemek – wyprawowy „holownik”- błyskawicznie wkraczał do akcji wyciągając delikwenta z kłopotów. W końcu musieliśmy zmienić nasze plany i wrócić na kolejną noc do Salechardu, gdyż drogowcy nie byli w stanie udrożnić około stukilometrowego odcinka drogi zasypanej przez mocny wiatr. Początkowo wydawało się , że ominęły nas siarczyste mrozy , ale w końcu i tego przyszło nam doświadczyć. Wjeżdżając nocą do Salechardu na termometrze przez moment mieliśmy wskazaną temperaturę minus 32 stopnie. Zobaczyliśmy w jakich warunkach żyją Rosjanie na północy , gdy jeden z noclegów wypadł nam w mieszkaniu, znajdującym się w drewnianym bloku w miejscowości Igrim. Wreszcie dwukilometrowa lodowa przeprawa przez rzekę Ob. Jadąc zimnikiem wielokrotnie przejeżdżaliśmy przez zamarznięte mniejsze i większe rzeki to jednak przeprawa przez Ob wywarła na nas największe wrażenie. Należy przyznać, że cel naszej wycieczki – Salechard- również nas pozytywnie zaskoczył. To 50-cio tysięczne miasto, w którym na każdym kroku widać potężne pieniądze pochodzące z ropy i gazu. Nowoczesna zabudowa, wszystko zadbane i doinwestowane , w wielu miejscach rzeźby lodowe wieczorami pięknie podświetlane. Mocy arktycznej zimy doświadczyliśmy wracając z dwudniowej wycieczki w głąb Uralu trekołami. Pomimo tego, że my siedzieliśmy w cieplutkim wnętrzu dobrze czuliśmy co działo się na zewnątrz. Była tak silna zadymka , że potężny ciągnik i dwa trekoły z trudem odnajdywały drogę.