Turkmenistan w dalszym ciągu jest stosunkowo rzadko odwiedzany przez turystów. Jeśli już, to turyści korzystają z wiz tranzytowych. My jednak postanowiliśmy zwiedzić Turkmenistan korzystając z wizy turystycznej. Znaleźliśmy biuro podróży , które załatwiło dla nas zaproszenia z ministerstwa będące podstawą do kupienia wizy na granicy. Z przewodnikiem spotkaliśmy się na granicy i rozstaliśmy się po 5 dniach również na granicy, opuszczając Turkmenistan. Pięciodniowy program wycieczki obejmował zwiedzanie Derwezy, Konya Urgencz (starego Urgencza), Aszchabadu, Nisy, Anau, Abiverd, , Mary i Merw. Na nas , podobnie jak na większości turystów, największe wrażenie zrobiły „wrota piekieł” (Derweza) i Aszchabad. Z obiektów historycznych najciekawsze wg nas są Konya Urgencz i Merw. Pierwszą noc spędziliśmy przy wrotach piekieł w Derwezie. Krater o średnicy 70 m i głębokości 20m , w którym pali się gaz nieprzerwanie od 1971 roku robi niesamowite wrażenie, zwłaszcza nocą. Po kolacji poszliśmy na spacer na pobliską górkę, aby spojrzeć na krater nieco z góry. Organizator przygotował dla nas nocleg w jurtach , ale wybraliśmy nocleg w samochodach, bo uznaliśmy że w nich jest bardziej przewiewnie. Rzadko kiedy zdarza się, żeby tak dużo jeździć po jednym zwiedzanym mieście. Pomimo tego, że najważniejsze obiekty w mieście mieliśmy okazję zobaczyć po kilka razy, zarówno w dzień , jak i w nocy i tak trudno jest nam w sposób jednoznaczny ocenić to co zobaczyliśmy. Nie ulega wątpliwości, że nowy Aszchabad w zamyśle inwestorów ma zadziwiać. Ponad 600 nowoczesnych, wielopiętrowych budynków z białego marmuru (sprowadzonego z Włoch i Turcji) zostało wpisane do Księgi rekordów Guinnessa (to jeden z dziesięciu rekordów) jako największe skupisko marmurowych budynków na świecie. Jest tu niezliczona ilość fontann (należy pamiętać, że Aszchabad leży na pustyni), gigantyczne pomniki budowane na wszystkie możliwe okazje, nie wyłączając prezydenta , poprzedniego (Saparmyrata Nyyazowa) i obecnego (Gurbanguly Berdimuhamedowa). Jeden z pomników byłego prezydenta (a było ich w sumie ponad 50) obracał się w taki sposób, aby prezydent zawsze zwrócony był w stronę słońca. Po jego śmierci w 2006r. mechanizm został zatrzymany i prezydent spogląda cały czas na główną ulicę Aszchabadu (to jest wersja przekazana przez naszego przewodnika). Drugi prezydent pozyskał dla siebie kilka atrakcyjnych lokalizacji na swoje pomniki usuwając z nich poprzednika. Znaczy teren swoimi podobiznami często prezentując się na koniu. Pomimo tego, że Aszchabad jest miastem zbudowanym na pustyni to pierwszy prezydent nakazał posadzenie 6 milionów drzewek (jodły i tuje). Drugi nie chciał być gorszy i nakazał dosadzić kolejne symboliczne 6 milionów. W ten sposób na każdego mieszkańca tego pustynnego kraju (Pustynia Kara-kum zajmuje ok. 80% jego powierzchni ) przypada dwa drzewka. Z wydawaniem państwowych pieniędzy świetnie sobie radził zarówno pierwszy , jak i drugi prezydent. Bardzo długo pieniądze płynęły szerokim strumieniem ze sprzedaży gazu ziemnego i ropy naftowej i pomimo potężnych inwestycji i programów socjalnych (bezpłatny gaz, prąd , woda i paliwo - 60l) to do 2014r. i tak Turkmenistan miał nadwyżkę budżetową. Powiązanie cen gazu z ropą i spadek jej cen doprowadziły do znacznego zmniejszenia dochodu, mimo wzrostu eksportu gazu. W tej chwili Turkmenistan jest w całości uzależniony od handlu z Chinami , bo to Chiny odbierają 90% ich gazu. Deficyt budżetowy został sfinansowany przez Chińczyków w postaci pożyczki. W najgorszym okresie zadłużenie sięgnęło 30% PKB. Obecny prezydent postanowił podzielić się kosztami ze społeczeństwem ograniczając programy socjalne i zawieszając wymienialność manata. W połączeniu z dość wysoką inflacją natychmiast powstał czarny rynek dolara, którego padliśmy niechcący ofiarą. Oficjalny kurs to 3,5 manata za dolara . Tuż za przejściem granicznym zaproponowano nam wymianę po kursie 4 manaty za 1 USD. Kierowca, który woził naszego przewodnika przestrzegł nas, że jest to zbyt niski kurs, a on może wymienić nam dolary po 6 manatów. Bardzo byliśmy z tego zadowoleni, do momentu poznania p. Tatiany (emerytowanej nauczycielki i przewodnika), która poinformowała nas o prawdziwym czarnorynkowym kursie dolara, który wynosił 18 manatów za 1 USD. Niestety wiedzę tę posiedliśmy kiedy w zasadzie nie potrzebowaliśmy wymieniać żadnych pieniędzy. Mimo tego, że nasza wycieczka po Turkmenistanie trwała zaledwie 5 dni towarzyszyło nam na zmianę 4 przewodników i 3 kierowców. Tej „korzystnej” wymiany dokonała z nami pierwsza przewodniczka i pierwszy kierowca. Z oczywistych względów woleli nie pokazywać się nam więcej na oczy. To co najbardziej rzuca się w oczy w Aszchabadzie , poza pięknymi budynkami, szerokimi , czyściutkimi ulicami o idealnie gładkim asfalcie, dużą ilością zieleni, nowoczesnymi, klimatyzowanymi przystankami to bez mała absolutny brak ludzi na ulicach. W nowym centrum Aszchabadu można było zobaczyć na ulicy prawie wyłącznie osoby utrzymujące czystość (podlewające rośliny, zamiatające i strzygące trawniki). Ruch samochodowy natomiast był prawie normalny. Ciekawostką jest , że podobno decyzją prezydenta w Aszchabadzie mogą się poruszać tylko białe (jasne ) samochody. Nie będzie dużym nadużyciem jeśli napiszemy , że na ulicach Aszchabadu spotykaliśmy jedynie luksusowe marki, głównie Toyoty. Wieczorem , kiedy lejący się z nieba żar odrobinę odpuścił należałoby spodziewać się , że ludzie wyjdą na zewnątrz. Tymczasem ludzi prawie nie było, ani na ulicach, ani w mieszkaniach, o czym świadczyły gdzieniegdzie tylko zapalone światła w oknach.
Plotki, prawdy i półprawdy. Oficjalna wersja podawana przez przewodników – wszystkich stać na wszystko, pracy wystarcza dla każdego i generalnie jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Informacje od osób pragnących zachować anonimowość - 60% bezrobocie, z 6 milionów obywateli Turkmenistanu 2 miliony wyjechało za pracą. Ludzi nie stać na zakup mieszkań w luksusowych dzielnicach, emerytom trudno związać koniec z końcem.
Dla nas Turkmenistan był jednym z najdroższych państw, które mieliśmy okazję odwiedzić. Jednak jesteśmy bardzo zadowoleni z tego co udało nam się zobaczyć , gdyż uważamy , że zdecydowanie było warto.