Ponowne odwiedzenie dalekiego kraju zawsze wiąże się z porównywaniem i wspominaniem wrażeń z pierwszego pobytu. Tak też było w przypadku Uzbekistanu, do którego przyjechaliśmy po 9 latach. Tym razem sadzonki bawełny na polach są jeszcze na tyle małe , że dopiero zaczynają gdzieniegdzie pojawiać się pierwsze kwiaty. Oznacza to, że poprzednio byliśmy później, bo do domu przywieźliśmy gałązkę z bawełną. Po raz kolejny odwiedzamy Mojnak, dawniej port, a dziś stąd do Morza Aralskiego jest 200 km. Przy wrakach statków , które tu pozostały powstaje muzeum. Natomiast same statki jako trwała ruina się nie zmieniają. W mieście prowadzone są inwestycje z ogromnym rozmachem. Powstają okazałe budynki użyteczności publicznej. Pierwsze tankowanie, podobnie jak 9 lat temu, odbywa się pod garażem z kanistrów. Długo byliśmy przekonani, że w tej materii nic się nie zmieniło do momentu, gdy chcieliśmy kupić paliwo po raz kolejny od kierowców. Już pojechaliśmy z nimi na bazę. Tam okazało się, gdy przynieśli 200-litrową beczkę, że zaszło ogromne nieporozumienie i to oni myśleli, że my chcemy sprzedać 200 litrów diesla. Gdy ta komiczna sytuacja wyjaśniła się zawieźli nas CPN, gdzie bez problemu zatankowaliśmy samochód płacąc taką samą cenę jak za paliwo z kanistrów. Podczas pierwszego pobytu nie mogliśmy zwiedzić Chiwy, ponieważ nie było mostu. Tym razem przejechaliśmy przez Amu -darię po pięknym nowym moście. Być może, że to czas robi swoje, ale Chiwa wydaje nam się najpiękniejsza z całej trójki (Chiwa, Buchara , Samarkanda). Mieszkaliśmy tuż przy wejściu na stare miasto. Dlatego Chiwę mogliśmy zwiedzić zaraz po przyjeździe i później wieczorową porą , kiedy większość obiektów jest pięknie podświetlona. Na wieczorną wycieczkę wybraliśmy się całą piątką (Wiola , Wojtek , Jurek i my) w towarzystwie poznanych w hotelu Krzyśka i Artura. W pewnym momencie , podążając za dźwiękami muzyki trafiamy na zamkniętą imprezę touroperatorów z ościennych państwa goszczących u swego kolegi Uzbeka – właściciela restauracji. W międzynarodowym towarzystwie i sympatycznej atmosferze , przy dźwiękach muzyki na żywo spędzamy miło końcówkę dnia. Po raz drugi w czasie tej podróży wjeżdżamy do Uzbekistanu wracając z pobytu w Turkmenistanie. W Bucharze , podobnie jak w Chiwie już zarezerwowaliśmy nocleg na starym mieście, gdy okazało się , że brakło prądu, co oznaczałoby brak klimatyzacji i wody w hotelu. Rezygnujemy więc z noclegu w hotelu uznając , że lepsze warunki będziemy mieć w samochodzie . Tym razem patrzymy na Bucharę w wieczornej odsłonie, pijąc piwo na tarasie dokładnie tej samej restauracji, skąd 9 lat wcześniej oglądaliśmy Bucharę po raz pierwszy przy czarkach zielonej herbaty. Po raz trzeci i ostatni w czasie tej podróży wjechaliśmy do Uzbekistanu po powrocie z Mazar-i-Sharif w Afganistanie. Teraz już prosto skierowaliśmy się w stronę granicy z Tadżykistanem.