KILKA DNI W HONGKONGU (08-11.01.2019R.)


Przez ostatnie 100 lat Hongkong był brytyjski i wydawało się, że tak będzie zawsze. W 1993 roku powrócił jednak do Chin pozostając Specjalnym Regionem Administracyjnym Hongkong. Było to możliwe dzięki założeniu Deng Xiaopinga, że może istnieć jeden kraj z dwoma systemami gospodarczymi. Z naszego punktu widzenia to nie są Chiny. O chińskiej przynależności przypominają jedynie z rzadka powiewające chińskie flagi. Zostawiając politykę na boku, to doskonale zorganizowane państwo-miasto, z bardzo dobrze rozwiniętą komunikacją miejską. Zwiedzanie Hongkongu chcieliśmy rozpocząć od Muzeum Historii, które akurat tego dnia okazało się zamknięte. Spacerujemy nadmorską promenadą dochodząc do Alei Gwiazd. Niestety figura Bruce Lee w Alei Gwiazd jest szczelnie zakryta i zabezpieczona przed uszkodzeniami, ponieważ trwa wymiana nawierzchni. Korzystając z metra docieramy do Świątyni Wong Tai Sin. Taoistyczna świątynia otoczona nowoczesną miejską zabudową przyciąga sporo wiernych przychodzących tu do bóstwa, które podobno ma moce uzdrawiające i przynoszące szczęście. Wierni składają ofiary w postaci kadzidełek, owoców,  kurczaków , ryżu itp., nie brakuje też alkoholu. Ponieważ zaczął się Rok Świni to w bardzo wielu publicznych miejscach (nawet na lotnisku w Nowej Zelandii) znajdują się dekoracje ze świnkami w roli głównej. Wracamy do centrum i po odstaniu dwóch godzin w kolejce (podobno w weekendy czeka się znacznie dłużej) Peak Tramem (górska kolejka szynowa składająca się z dwóch wagoników) wjeżdżamy na Wzgórze Wiktorii. Kolejka największe wrażenie robi wówczas, gdy zatrzymuje się w pozycji prawie pionowej. Jadąc w górę nie mieliśmy nadziei, że zobaczymy cokolwiek ze względu na dość kiepską pogodę. Korzystając z porady innych turystów nie wchodzimy na wieżę (platformę) widokową, lecz wybieramy ścieżkę spacerową dochodząc do miejsca, skąd ukazuje się nam piękna nocna panorama oświetlonego Hongkongu. Następnego dnia płyniemy do Makau. Po powrocie z Makau, prosto z portu udajemy się na tyły Centrum Kultury, gdzie z nabrzeżnej promenady oglądamy spektakl światło i dźwięk. Kolejny raz podziwiamy drapacze chmur,  z tymi najbardziej charakterystycznymi jak budynek Bank of China, czy budynek Centrum Finansowego. Dalszą część Hongkongu zwiedzamy w trzecim dniu naszego pobytu. Zaczynamy od wycieczki do Wielkiego Buddy, która okazuje się słabym punktem programu. Odrobinę emocji dostarcza jedynie 25 minutowa „przejażdżka” kolejką linową. Z kolejki widać most łączący Hongkong z Makau. Kolejnym punktem jest park miejski. W budynku Flagstaff obejrzeliśmy kolekcję naczyń do parzenia herbaty oraz film przedstawiający ceremonię parzenia herbaty. Z ptaszarnią wiązaliśmy dużo większe nadzieje, ale ponieważ jest w remoncie to odchodzimy odrobinę rozczarowani. Nagrodą dzisiejszego dnia jest Muzeum Historii. Mamy wrażenie jakbyśmy przenieśli się w czasie do XIX-wiecznego Hongkongu. Odtworzono tu ulice dawnego Hongkongu, z których można było wejść na pocztę , do sklepu, apteki, herbaciarni, banku, mieszkania kupców, ale i zwykłych ludzi.     


Komentarze