Zanim zajmiemy się prądem w Paragwaju odwiedzamy jezuickie misje , najpierw Jesus de Taravangue, później La Santisima Trinidad de Parana. Wszędzie szukamy podobieństwa do plenerów z filmu „Misja”. Rafał poprawia i tak doskonały klimat odtwarzając muzykę z tego filmu. Następnego dnia z samego rana jedziemy zobaczyć najważniejszą inwestycję Paragwaju – zaporę Itaipu. Przez długi czas była to największa elektrownia wodna na świecie , aż do czasu , gdy w Chinach powstała elektrownia „Trzech przełomów” . Chociaż w Itaipu chwalą się, że w dalszym ciągu okresowo to oni produkują więcej prądu niż Chińczycy. W elektrowni dobre wrażenie robi na nas wszystko, włącznie z organizacją wycieczki , choć pogoda nie dopisała i pada deszcz. Bezpłatna wycieczka odbywa się klimatyzowanym autokarem , z przewodnikiem i ochroną , w miejscach postojów znajduje się sporo materiałów informacyjnych. Ogrom tego wszystkiego co zobaczyliśmy potwierdzają dane techniczne. Do konstrukcji użyto tyle żelaza i stali ile wystarczyłoby na 380 wież Eiffla. Wysokość głównej zapory wynosi 196 m, co odpowiada wysokości 65-cio piętrowego budynku. Przepływ wody w Itaipu jest 40 razy większy niż średni przepływ wody w wodospadach Iguazu. Przy budowie zapory wydobyto 8,5 razy więcej skał niż przy budowie tunelu łączącego Francję z Anglią i użyto 15 razy więcej betonu. Całkowita objętość betonu użytego do budowy elektrowni wystarczyłaby na zbudowanie 210 stadionów piłkarskich takich jak brazylijska Maracana.
Jednak nie wszystko co związane jest z elektrownią Paragwajowi wyszło tak dobrze. Elektrownia była wspólną inwestycją Paragwaju i Brazylii . Ponieważ ilość produkowanej energii zdecydowanie przekracza ilość energii zużywanej w Paragwaju, to już na etapie projektu podpisano 50-letnią umowę o sprzedaży nadwyżek, po stałej cenie, Brazylii. W ten oto sposób Brazylia kupuje dzisiaj od Paragwaju prawie za darmo znaczne ilości energii.