Mieliśmy ze sobą dwa przewodniki. Każdy z nich podawał inną długość Amazonki. Podobnie jest zresztą z jej źródłami. Do miana odkrywców od lat konkurują dwie polskie ekipy. Bezspornym jest fakt, że to najdłuższa rzeka świata o długości grubo powyżej 6 tysięcy km. U swojego ujścia niesie więcej wody niż wszystkie europejskie rzeki razem wzięte. Ogrom tej rzeki uświadomiliśmy sobie płynąc nie z nurtem wzdłuż, ale płynąc w poprzek. Szerokość Amazonki u jej ujścia to 350 km, czyli tyle ile wynosi odległość z Korczyny do Warszawy. Dodając do tego wyspy, które musi ominąć statek płynąc z jednego brzegu na drugi (z Belem do Macapa) podróż taka zajmuje 24 godziny. Po odwiedzeniu 3 Gujan zdecydowaliśmy się na 4 dniowy rejs jej żeglowną częścią, na odcinku z Manaus do Belem. Wcześniej czytaliśmy skrajnie różne opinie na temat takiego rejsu. My jednak zdecydowaliśmy się na ten wysiłek i kilka dni niewygody, aby na własne oczy zobaczyć cale piękno tej rzeki, ale również bogactwo amazońskiej dżungli i ostatnie nieliczne ślady jej pierwotnych mieszkańców. Zupełnie przypadkowo, absolutnie bez wcześniejszego planowania, trafiliśmy , można powiedzieć w ostatniej chwili, na „luksusowy” katamaran (tak kiedyś wypowiadano się o tym katamaranie), który raz w tygodniu wyrusza w podróż z Manaus do Belem. Kupujemy bilety scharakteryzowane przez panią z okienka ruchem ręki naśladującym kołysanie hamaka. Na takim statku, poza kilkoma kabinami, reszta pasażerów podróżuje śpiąc we własnych hamakach. Hamaki kupiliśmy już płynąc w poprzek Amazonki. Zanim zaokrętujemy się i oddamy na 4 dni błogiemu lenistwu bierzemy taksówkę i jedziemy do centrum Manaus. Chcemy obejrzeć to, co w Manaus najcenniejsze, a powstało w okresie ogromnej kauczukowej prosperity tj. pod koniec XIX w. Kauczukowi baronowie pośrodku dżungli budowali pałace, okazałe budynki użyteczności publicznej i to co miało zadziwiać i zadziwia do dzisiaj, czyli gmach opery (Teatro Amazonas), wzorowanej na operze paryskiej. Wszystkie materiały użyte do jej budowy i dekoracji zostały sprowadzone z Europy. Kontrowersyjna kopuła ozdobiona kolorowymi, glazurowanymi płytkami (kolory brazylijskiej flagi) jest najbardziej dekoracyjnym zewnętrznym elementem opery. Sala może pomieścić 700 widzów. Jej sufit zdobi fresk przedstawiający wieżę Eiffla od dołu. Chowana w kopule kurtyna przedstawia „Spotkanie Wód”. Ściany zdobią gipsowe maski postaci ze świata muzyki i teatru. Na pokład statku wchodzimy godzinę przed wypłynięciem, ale udaje nam się znaleźć wygodne miejsce do rozwieszenia naszych hamaków. Zanim ruszymy w drogę ku oceanowi, przez pierwsze kilkanaście km rzeką Rio Negro, obserwujemy jak do portu wpływa potężny oceaniczny statek wycieczkowy. Rio Negro , czyli czarna rzeka faktycznie ma ciemny kolor. Podobno kauczukowi baronowie swoje ubrania wysyłali do wyprania do Lizbony i Paryża obawiając się, że ciemna woda Rio Negro im zaszkodzi. Już po około 10 kilometrach od Manaus Rio Negro łączy się z Rio Solimoes niosącą duże ilości jasnych iłów co powoduje, że możemy obserwować ciekawe zjawisko stopniowego łączenia się wód tych dwóch rzek. Kolejne godziny rejsu upływają nam na obserwacji otoczenia, zarówno tego za burtą , jak i na pokładzie naszego statku. Cześć pasażerów korzysta z serwowanych w kantynie, 3 razy w ciągu dnia (o 7-ej, 11-tej i 17-tej), posiłków. O posiłkach wszyscy są informowani dźwiękiem ręcznego dzwonka, jakiego dawniej używali w szkołach woźni. Inni na pokład przynoszą własne wyżywienie, dzięki czemu na pokładzie trwa nieustające wielkie żarcie. Uzupełnieniem menu są sprzedawane przez miejscowych, we wszystkich portach, do których zawija statek, regionalne przysmaki. Płynąc 4 dni Amazonką uświadamiamy sobie ile to jest 20% światowych zasobów wody słodkiej i 30% światowych lasów. W czasie całej podróży towarzyszy nam na jednym i drugim brzegu ściana lasu. Tylko gdzieniegdzie przyklejona do brzegu drewniana chata na palach przerywa ten jednostajny krajobraz. Były też prawdziwie brazylijskie obrazy, gdy pośrodku niczego, dwa razy widzieliśmy dosłownie wyrąbane w dżungli boisko do gry w piłkę nożną. W ostatnim dniu rejsu , podobnie jak w czasie drogi w poprzek Amazonki u jej ujścia, indiańskie dzieci, czasem matki z dziećmi podpływały na łódkach na środek rzeki, w pobliże statku, a pasażerowie rzucali im zawinięte w reklamówki pakunki. Na pokładzie widać było, że zwłaszcza jedna rodzina jest specjalnie do tego przygotowana. Miała całą walizkę dziecięcych ubrań popakowanych do reklamówek. Pomimo tego że , po raz pierwszy spaliśmy w hamakach musimy przyznać ,że jest to higieniczny, tani i dość wygodny sposób na zorganizowanie noclegu dla dużej grupy osób na stosunkowo niedużej przestrzeni. Na około 300 pasażerów, licząc razem z nami było 5-6 turystów. Reszta to miejscowi, w dużej części Indianie. Zmiany jakie zaszły w ich zwyczajach, obyczajach, kulturze najlepiej obrazuje zachowanie dzieci. Indiańska 7-letnia dziewczynka śpiąca w hamaku obok nas zachowała jeszcze niesłychaną sprawność i zwinność. Potrafiła wspiąć się po gładkiej , metalowej rurze do samego sufitu. Jednak większość czasu spędzała grając na zmianę na telefonie i tablecie. Amazonka stała się dla nas czymś takim jak Wielka Rafa Koralowa w Australii. Wszystkie rafy koralowe oglądane później, mimo tego że były piękne i budziły powszechny zachwyt, na nas nie wywierały już mocnego wrażenia. Dokładnie tak samo jest z Amazonką. Teraz przejeżdżając nawet przez największą rzekę w porównaniu z Amazonką wydaje się ona malutka.