Po obiektach historyczno-religijnych przyszedł czas na naturę. Przez dwa dni podziwialiśmy dwa wulkany. Zaczęliśmy od Kawah Ijen. Na jeden z jego kraterów, wewnątrz którego znajduje się turkusowe jezioro i pozyskiwana jest wysokiej czystości siarka wyszliśmy już po wschodzie słońca, mając za sobą całonocną jazdę. Obserwowaliśmy górników wynoszących siarkowy urobek. Dwa niepozornie wyglądające kosze ważą około 90 kg. Taki ogromny ciężar wynoszą na swoich barkach mizernej postury mężczyźni. Prymitywne metody wydobycia w bardzo szkodliwych warunkach powodują, że górnicy dożywają zaledwie do 40-tki. W kraterze turkusowego koloru woda, kłęby białego dymu i żółte bloki siarki ładnie wyglądały dla oglądających to z góry. Do jeziora turyści nie mogli zejść po pierwsze ze względu na informację o wyziewach, po drugie stał tam człowiek pilnując , aby nikt, poza górnikami, nie zszedł na dół. Następnego dnia na wschód słońca dotarliśmy na punkt widokowy (Pennjankan Terima Kasih) skąd widać było m.in. wulkan Bromo. Punkt widokowy pełen był turystów , podobnie jak my, oczekujących na wschód słońca i piękne widoki później. Po wschodzie słońca mieliśmy okazję dla porównania zobaczyć krater wulkanu Bromo (2329 m.n.p.m.). Podejście nie było męczące, a jeśli ktoś chciał mógł wynająć konika. Na ostatnim odcinku pokonaliśmy 245 schodów i stanęliśmy na krawędzi krateru, z którego wydobywały się białe kłęby dymu. Spotkaliśmy tutaj młodą parę w czasie sesji zdjęciowej.