Z Pakistanu wywozimy mnóstwo wspaniałych wspomnień, pięknych widoków, życzliwych ludzi i pozytywnych wrażeń. Należy jednak uczciwie powiedzieć, że kraj ten w dalszym ciągu ma wiele wewnętrznych problemów. Po Pakistanie łącznie przejechaliśmy prawie 5 tysięcy kilometrów, w tym na odcinku 1500 km z policyjną eskortą (zdjęcia od drugiego do trzynastego). Czasem nas śmieszyli, gdy eskorta składała się z policjanta na komarku. Innym razem irytowali, kiedy toyota uzbrojona w rkm i 5 policjantów, na sygnale przepychała się przez zatłoczone targowisko rozpychając ludzi. Było też bardzo bojowo, gdy eskortował nas prawdziwy wóz pancerny , a tym którzy wpychali się w środek konwoju ostro wygrażał kierowca tego małego czołgu. Aby to zrobić musiał na oścież otworzyć pancerne drzwi, bo jak wiadomo w wozach pancernych nie ma szyb. Statystyki jednak są takie, że tylko w lutym br., czyli w miesiącu , w którym podróżowaliśmy po Pakistanie miało miejsce 10 zamachów, w których zginęło ponad 120 osób. Kilka dni przed naszym pobytem w Kwecie zginęły 2 osoby, a w Lahore do którego przyjechaliśmy w sobotę , w tym samym tygodniu w poniedziałek zabito 10 osób. Policja wkłada naprawdę ogromny wysiłek w zapewnienie bezpieczeństwa turystom, tym bardziej, że to właśnie oni, mundurowi są najbardziej narażeni na zamachy. Zastanawiamy się czy w jakimkolwiek innym kraju byłoby to możliwe. W to, abyśmy mogli odbyć naszą podróż spokojnie zaangażowanych zostało na pewno kilkaset osób. Na odcinku 1500 km towarzyszyły nam 93 policyjne samochody różnych formacji. Za całe przedsięwzięcie nie zażądano od nas ani jednego dolara. Było to sprawnie zorganizowane , gdyż tylko kilka razy musieliśmy czekać i to maksymalnie 10 minut na kolejny eskortujący nas samochód. We wszystkich pozostałych przypadkach to oni czekali już na nas. My decydowaliśmy o której rano startujemy i gdzie chcemy jechać.