Trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś z Europy przyleciał do Panamy wyłącznie dla Fortu San Lorenzo. Natomiast pewnym jest , że to co przyciąga rzesze turystów do całej Ameryki Środkowej to przyroda i pogoda. Piszemy to już z Kostaryki, w której popularne jest hasło , że tutaj sezon trwa cały rok. Po zwiedzeniu Kanału Panamskiego najpierw jedziemy, a potem płyniemy na rajskie wyspy Archipelagu Bocas del Toro. Zanim tam dotarliśmy zatrzymujemy się w drugim co do wielkości na świecie zamieszkałym kraterze Valle de Anton. Panama w tym miejscu wygląda zupełnie inaczej. Mijamy po drodze piękne hacjendy, wszystko jest zadbane i co najważniejsze na ulicach nie ma śmieci. Jedyne 700 metrów różnicy poziomów powoduje, że klimat tutaj jest przyjemny i pewnie dlatego to miejsce jest tak lubiane przez zamożnych mieszkańców stolicy. Zanim ruszymy w dalszą drogę odwiedzamy małe zoo , w którym oglądamy miejscowe zwierzaki. Część z nich widzieliśmy już wcześniej w warunkach naturalnych, a części z pewnością nie uda nam się nigdy zobaczyć. W tym małym zoo oglądamy zwierzęta żyjące na tej szerokości geograficznej. Najwięcej radości dostarczył nam widok tukanów. Ze zdziwieniem obydwoje stwierdziliśmy, że natura piękniej je „ zaprojektowała” niż producenci najładniejszych maskotek. Zostawiamy samochód na parkingu w Almirante i po trwającym pół godziny rajdzie łodzią motorową jesteśmy w Bocas del Toro. Piękne kolory krystalicznie czystej wody wokół wysp oraz urokliwe plaże z pochylonymi nad nimi palmami przyciągają tutaj turystów z całego świata. Jak przystało na prawdziwych turystów, nie spędzamy czasu w hotelu, lecz wypożyczamy rowery. Jedziemy na najciekawszą plażę po drugiej stronie wyspy. Plaża ta, jak zobaczycie, słusznie nosi nazwę estrella, co oznacza plażę rozgwiazd. W porcie można było wynająć rowery w cenie 10 USD za dzień. W naszym hotelu zaproponowano nam rowery o połowę taniej. Dopóki ich nie zobaczyliśmy byliśmy pewni , że zrobiliśmy dobry biznes. Do tej pory zastanawiamy się, jak udało nam się objechać nimi całą wyspę. Jesteśmy przekonani , że to była ich ostatnia wycieczka. Pod wieczór płyniemy na kolejną wyspę, z bardzo nieśmiałą nadzieją zobaczenia leniwca w naturze. Jak widać szczęście tego dnia nam dopisuje, bo cudem udało nam się zobaczyć w tej gęstwinie drzew leniwca. Trudność w jego wypatrzeniu polegała na tym, że prawie nie odróżniał się od koloru pnia drzewa, w rozgałęzieniu którego siedział. Jak sama nazwa wskazuje lenią się one nie ruszając z miejsca do 20 godzin dziennie. Na ziemię schodzą w celu załatwienia potrzeb fizjologicznych raz na tydzień.
Opaleni, naładowani energią opuszczamy wyspy i Panamę udając się do Kostaryki, skąd 14 kwietnia wracamy na krótkie wakacje do Korczyny. Kolejne relacje z Ameryki Środkowej, Meksyku, USA i Kanady po 12 czerwca 2016r.
Pozdrawiamy Wszystkich, do zobaczenia.