WRESZCIE PIERWSZY OBIEKT UNESCO – PÓŁWYSEP VALDES


Do parku narodowego wjeżdżamy już po północy i zatrzymujemy się na miejskim kempingu. Część miejscowych turystów przyjechała tutaj mocno zabytkowym sprzętem. Niektóre kampery wyglądały, jak zauważył Rysiek,  jakby przyjechał nimi Presley. Rano zabieramy z punktu informacji turystycznej mapę półwyspu i jedziemy na północ , na pierwszy punkt widokowy. Na całym półwyspie są tylko drogi szutrowe, ale bardzo dobrze utrzymane. Zanim będziemy podziwiać zwierzęta morskie udaje nam się zobaczyć pancernika po raz pierwszy w życiu. Punta Norte to miejsce, które upodobały sobie stada lwów morskich ze swoimi „żonami” i mnóstwem maluchów. Najwyraźniej jesteśmy tuż po sezonie lęgowym. Są tu również , ale w znacznie mniejszych ilościach słonie morskie. Z Punta Norte kierujemy się na południe , aby zobaczyć niewielką kolonię pingwinów Magellana. Pingwiny sprawiają wrażenie jakby trwająca nieustannie sesja fotograficzna dostarczała im tyle samo przyjemności co wygrzewanie się w promieniach słońca. Pingwiny od dawna są naszymi ulubieńcami, co dzisiaj jedynie potwierdziły. Dlatego postanawiamy odwiedzić w Punta Tombo ogromną , liczącą podobno 150 tyś. Osobników kolonię pingwinów. Zjeżdżamy 60 km  z naszej trasy nr 3, ale na miejscu okazuję się , że niestety po 18-tej nie ma możliwości ich zobaczenia. Z ogromnym żalem wracamy na naszą trasę. Pozostają nam jedynie wspomnienia ze spotkania z tymi eleganckimi, bo noszącymi na co dzień fraki ptakami  i okładka notatnika, którego używamy w czasie podróży po Ameryce Południowej (kupiony oczywiście w Biedronce w Korczynie). 


Komentarze