Tak niedawno, w górach Semien chodziliśmy ubrani w polary, ale zdawaliśmy sobie sprawę , że nadejdzie ten moment, gdy znów wjedziemy na pustynię. Granica między Etiopią a Sudanem jest także granicą między zielonymi górami a wściekle o tej porze gorącą pustynią. Natychmiast po przekroczeniu granicy temperatura wzrosła do ponad 42 stopni. Chyba już zawsze Sudan kojarzyć będziemy z piekielnym upałem. Nawet jak izraelscy pogranicznicy przeglądając nasze paszporty próbowali nam wmówić , że Sudan jest bardzo niebezpiecznym krajem to my i tak
uważamy , że w Sudanie najgroźniejsza jest temperatura. Ogromny , rzadko zaludniony kraj, z bardzo słabą gospodarką, dodatkowo osłabioną po podziale na dwa państwa: Sudan i Sudan Południowy. W drodze do piramid Meroe (Royal Cementry Begrawija - UNESCO) zatrzymujemy się w stolicy kraju – Chartumie, w celu dokonania obowiązkowej rejestracji. Chartum , jak każda afrykańska stolica wygląda zdecydowanie lepiej niż cała reszta kraju. Kompleks piramid z okresu 592 r. p.n.e. – 350 r.n.e. został odnowiony w 1986r. Gdyby nie żar lejący się z nieba zwiedzałoby się je bardzo przyjemnie , gdyż w odróżnieniu od piramid w Egipcie tutaj nie ma żadnych turystów. Kolejnym miejscem objętym patronatem UNESCO jest Jebel Barkal w Marawi. Meroe i Marawi systematycznie jest mylone zarówno w przewodnikach, jak i na mapach. W Marawi znajdują się pozostałości świątyni boga Amona. Jest też muzeum, którego nie udało nam się zwiedzić ( w piątek zamknięte) oraz kilka piramid podobnych do tych z Meroe. Na ostatnim zdjęciu spotkane po drodze małżeństwo Kanadyjczyków zmierzające w przeciwnym do naszego kierunku tj na południe kontynentu afrykańskiego. Przejazd przez Sudan na rowerze w takiej temperaturze to w naszej ocenie niewyobrażalny, trudny do opisania wysiłek. Żartowaliśmy , że przed nimi już tylko 2000 km takiego piekielnego upału i w nagrodę chłodniejsza Etiopia z przewyższeniami na drodze po 2500 m. Oni śmiejąc się mówili, że bardzo lubią góry , więc na pewno im się spodoba.