W naszej relacji szybko przechodzimy z jednego miejsca do drugiego. W rzeczywistości, a zwłaszcza tej afrykańskiej to często setki kilometrów bardzo trudnej drogi. Przyjmując Adis Abebę jako środek Etiopii Tyja jest ostatnim miejscem odwiedzanym przez nas na południu. Lalibela z kolei to pierwszy obiekt na północy, a północ Etiopii to piękne i potężne góry. Często bywało tak, że w ciągu jednego dnia kilkakrotnie przyszło nam wyjeżdżać na wysokość ponad 3 tyś metrów nad poziom morza tylko po to, aby zaraz zjechać do doliny tracąc 1500-2000 metrów wysokości. Podobnie jest w przypadku Lalibeli, gdzie po wyjeździe na wyżynę abisyńską 3500 m.n.p.m. na odcinku 60 km trzeba zjechać na poziom 2000 metrów i wyjechać do samej Lalibeli położonej na wysokości 2630 m.n.p.m. i to w większości drogą szutrową. Jednak sława skalnych kościołów w Lalibeli powodowała, że nie mogliśmy się doczekać kiedy zobaczymy je na własne oczy. Cały dzień poświęciliśmy na zwiedzanie 11 wykutych w skale XIII-wiecznych kościołów na terenie Lalibeli. Kościoły można podzielić na dwie grupy. Grupa kościołów wydrążonych w litej skale, w których prace zaczynały się na poziomie gruntu i najpierw był wykonywany dach, a później stopniowo schodzono z pracami w dół. Druga grupa to takie, które powstawały w istniejących jaskiniach, poprzez ich powiększenie. Respekt budzi ogrom wykonanej pracy, a przede wszystkim śmiałość projektantów. Na zakończenie odwiedzamy najbardziej znany Kościół Św. Jerzego (Św. Jerzy jest patronem Etiopii i nazwę tę nosi również popularne , bardzo dobre piwo).