Za dzisiejszy dzień należy nam się złota odznaka „zawziętego” turysty. Każdy, kto był w Kordobie potwierdzi zapewne, że meczet – obecnie katedra jest niesłychanie interesujący. Zaskakujące wrażenie robi muzyka organowa we wnętrzu , było nie było, meczetu sprzed 12 wieków. Jednak Kordoba to nie tylko katedra, bo zanim do niej dotarliśmy oglądaliśmy kilka patio biorących udział w konkursie na najbardziej ukwiecony wewnętrzny ogród. Po zwiedzeniu katedry obejrzeliśmy 16 łukowy rzymski most nad rzeką Gwadalkiwir i Alkazar z ogrodami. Jeśli chodzi o Alkazar to najciekawsza jest jego historia, a zwłaszcza epizod, że właśnie tu zapadła decyzja o wyprawie Krzysztofa Kolumba do Indii, w czasie której odkrył Amerykę. Mieścił się tutaj również sąd inkwizycyjny. Dzisiaj najciekawsze w tym miejscu są ogrody pachnące o tej porze roku jaśminem lekarskim. Ponieważ „zawzięty” turysta żyje turystyką , a nie jedzeniem, dlatego idąc za ciosem prosto pojechaliśmy do Medina Al-Zahra, obiektu położonego 10 km od Kordoby. Pod koniec X w. władca dynastii Umajjadów nakładem ogromnych środków wybudował w tym miejscu miasto-pałac. Niestety jego świetność trwała bardzo krótko, bo już na początku XI w. został zniszczony przez Berberów. Historia zapomniała o tym miejscu na długie 10 wieków i dopiero w XX w. ponownie zostało odkryte. Zwiedzanie podzielone jest na dwie części, najpierw muzeum , a później autobus przewozi turystów na odkrywkę archeologiczną. I tak opuszczamy Al-Zahrę tuż przed zamknięciem. Dopiero wtedy przypominamy sobie, że dzisiaj, do tej pory zjedliśmy tylko śniadanie. Na kempingu odrabiamy zaległości jedząc jednocześnie drugie śniadanie, obiad i kolację.